Rola Internetu w procesie globalizacji.

 

Kuriozalną rzeczą byłoby szczegółowe wyjaśnianie czym jest Internet - globalna sieć komputerowa.  O tym medium a właściwie multimedium – bo łączy w sobie przekazy audio-wizualne z możliwością kreowania rzeczywistości wirtualnej -  słyszeli wszyscy, i starzy i młodzi, a dla wielu mieszkańców naszej planety jest to normalne narzędzie codziennej pracy, źródło informacji, rozrywki oraz forum wyrażania myśli i nawiązywania kontaktów. Mają do niego dostęp miliony ludzi na świecie – w samej Polsce szacuje się iż z Internetu korzysta około 6 milionów Polaków. W dzisiejszych czasach dzięki zaawansowanej technice cyfrowej i przekazom satelitarnym zwykły telewizor po podłączeniu do niego dekodera cyfrowego staje się przeglądarką internetową z możliwością odbierania i wysyłania poczty elektronicznej. Wydaje się więc, nie bez podstawnym stwierdzenie, że Internet dociera pod strzechy i zbliża ludzi.

            Dlatego celem niniejszego opracowania jest ukazanie roli jaką pełni Internet w procesie globalizacji. Bo, że taką rolę pełni to nie budzi żadnych wątpliwości wszak jest siecią globalną. Czy jednak  jest to rola pozytywna czy negatywna? Należy sądzić iż z Internetem jest tak samo jak z każdym innym wynalazkiem geniuszu ludzkiego, ma on swoje pozytywy i negatywy. I taką też pełni on rolę w procesie globalizacji, ma wiele zalet i tyle samo wad. Przyjrzyjmy się przynajmniej niektórym wybranym zagadnieniom.

 

            Zacznijmy od omawiania pozytywnej roli jaką pełni Internet w procesie globalizacji.

            Ja już wyżej wspomniano Internet zbliża ludzi. Globalna pajęczyna pokrywa cały świat. Dla Internetu granice państw, różnice kulturowe czy wyznaniowe nie stanowią żadnych przeszkód, wręcz przeciwnie stanowią podłoże dla jego rozwoju. Dzięki zaawansowanym technikom jakie wykorzystuje Internet współczesny człowiek może poznawać ludzi i kultury, do których przy użyciu konwencjonalnych środków nigdy by nie dotarł a nawet by się z nimi nie zetknął. Internet dociera wszędzie, na Koło Podbiegunowe i do lasów Amazonii. Dzięki temu multimedium ludzie różnych ras, religii i światopoglądów mogą wymieniać swoje doświadczenia i poglądy.  Na świecie żyje wielu ludzi, którzy zawarli znajomości i przyjaźnie prze Internet i choć znają się nieraz wiele lat, to nigdy osobiście się nie spotkali, bo odległość lub uwarunkowania polityczne nie pozwalają im na to. 

Jedną z podstawowych cech jaką posiada Internet jest właściwie niczym nieskrępowana wolność wypowiedzi i ekspresji – choć jak to zostanie pokazane w dalszej części niniejszego opracowana jest ona często wykorzystywana w sposób niewłaściwy – jednak to globalne forum, częstokroć staje się jedynym miejscem gdzie można usłyszeć głos ludzi wołających o wolność i sprawiedliwość. Internet do dziś nie jest niczyją własnością, a jego konstrukcja techniczna uniemożliwia wprowadzenie cenzury czy „zamykanie” komuś ust (w przypadku telewizji i radia wystarczyłoby zniszczyć nadajnik, a w przypadku gazety – drukarnię; Internet właściwie nie ma swojej „pięty Achillesa”). Umożliwia to szeroką komunikację społeczną. W Internecie nadawcą może się stać osoba, która nie dysponuje wielkimi sumami pieniędzy czy koncesjami, nie jest też członkiem opiniotwórczej elity[1]. Ocenzurować Internetu nie potrafią nawet komunistyczne Chiny czy fundamentalistyczne państwa islamskie, w których prawa człowieka łamane są nagminnie.

 

            Inną równie ważną rolę pełni Internet jako czynnik kulturonośny i kulturotwórczy. Największe muzea i galerie świata udostępniają zdjęcia swoich zbiorów w postaci wirtualnych galerii. Internauta siedzący przy komputerze w zaciszu swojego domu np. w Polsce może odbyć wirtualną przechadzkę po salach Luwru, Watykańskiej Pinakoteki czy też podziwiać ogrom i wspaniałość „Sądu Ostatecznego” Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Z pewnością ktoś może postawić zarzut, że przecież to nie to samo, co obcowanie twarzą w twarz z oryginałem, gdy można poczuć zapach starego werniksu pokrywającego obraz oraz odczuć całą atmosferę muzeum. Tak to prawda, ale wtedy dzieła malarstwa i rzeźby byłyby dostępne tylko nielicznym, których stać na kosztowne podróże. Dzięki Internetowi dzieła te stają się rzeczywiście dziedzictwem kultury całego świata a sama sztuka ulega globalizacji i staje się dostępna masom. Tak samo rzecz się ma z udostępnianiem zbiorów bibliotecznych całego świata. Największe biblioteki umieszczają w sieci nie tylko swoje katalogi, ale całe książki w wersji elektronicznej. W Internecie można znaleźć dzieła Platona, Arystotelesa, św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu i wszystkich tych, którzy w sposób wybitny wpisali się w historię naszego globu. Każdy internauta może rozpoczynać dzień od lektury wszystkich najważniejszych europejskich i światowych dzienników[2]. Tym, którzy jednak wolą książkę lub prasę w tradycyjnym wydaniu coraz więcej bibliotek oferuje wypożyczenie jej przez Internet z dostawą do domu i to nie tylko w kraju ale i zagranicą.

 

            Jednak Internet to przede wszystkim potężna infostrada, którą przepływają dziesiątki tysięcy gigabajtów informacji. Rewolucja informacyjna przyniosła wiele pozytywnych zmian. Dała nowe możliwości komunikowania się także tym, którzy nie dysponują dużymi środkami, mają za to coś do powiedzenia. Nigdy wcześniej mieszkańcy „globalnej wioski” nie mogli się porozumiewać tak łatwo, tak tanio, ta szybko i na taką skalę[3]. Rozwój technik informatycznych i Internetu pozwala na coraz szerszy dostęp do informacji, do coraz większej ilości zasobów informacyjnych umieszczonych w sieci. Rośnie rola informacji w prowadzeniu interesów przez przedsiębiorstwa[4]. Od szybkiego przepływu informacji zależą notowania na giełdach a tym samym kondycja finansowa wielu firm i osób prywatnych. Trudno w dzisiejszych czasach wyobrazić sobie choćby cały sektor bankowy bez usług jakie udostępnia Internet. Dzięki sieci olbrzymie sumy pieniędzy mogą być przekazane w najdalsze zakątki globu w ciągu paru sekund. Dzięki globalnej sieci możemy korzystać z bankomatów i płacić kartami kredytowymi.

 

            Powyżej zostały wymienione tylko niektóre pozytywne funkcje jakie pełni Internet w procesie globalizacji. Jednak każdy kij ma dwa końce a każdy medal dwie strony. Również Internet na swoją drugą, negatywną stronę medalu, która czyni z niego częstokroć narzędzie przestępstw na skalę globalną.

            Jak już wspomniano Internet jest najbardziej wolnym ze środków komunikowania się. Owa wolność jest cechą Sieci bardzo mocno akcentowaną. Wiadomo jednak, że swoboda ma wiele odcieni – także tych negatywnych.  Negatywnie wolność definiowana jest w filozofii jako brak jakichkolwiek ograniczeń i właśnie to pojęcie wolności jest powszechnie przyjmowane przez internautów, zarówno co do swobodnego dostępu do Internetu, jak i  nieskrępowanego umieszczania w nim jakichkolwiek treści[5].  O czasu do czasu internauci biją na alarm gdy podejmuje się próby ograniczenia wolności tego multimedium.  Jednak zapominają oni czasem, że wolność, której są rzekomymi obrońcami ma swoje granice, szczególnie w dwóch przypadkach: 1. Moja osobista wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Czyli korzystając z własnej wolności nie mogę ograniczać wolności drugiego człowieka. 2. Wykorzystując własną wolność, nie powinienem popadać w niewolę (np. kierując się wolnością wyboru zacznę zażywać narkotyki, w konsekwencji stracę swoją wolność, bo będę uzależniony od narkotyków)[6]. Tak więc istnieją sytuacje, w których nie można mówić o całkowitej wolności w Internecie, ponieważ jej konsekwencje mogą mieć zasięg globalny. Można wymienić cztery takie sytuacje:

1.      Niektórzy użytkownicy Internetu przez nieumiejętność lub wręcz celowe działanie uprzykrzają życie pozostałym użytkownikom sieci. Kwestię tę reguluje w dużym stopniu „netetykieta” – czyli zasady dobrego wychowania w sieci – które, niestety, zna coraz mniejszy procent osób korzystających z tego medium[7]. Takie działania mogą być w pewnym stopniu usprawiedliwione jeśli, jak wspomniano wynikają z niewiedzy, lecz trudno usprawiedliwić – powołując się na wolność działania – postępowanie hackerów, którzy włamują na serwery i wykradają poufne dane lub programistów rozsyłających wirusy, które potrafią zniszczyć całe systemy a w ten sposób zagrozić nawet życiu ludzkiemu.

2.      Od chwili, gdy Internet stał się medium publicznym, dochodzi do stałych konfliktów pomiędzy obrońcami nieograniczonej wolności słowa a tymi, którzy uważają, że niektóre materiały rozpowszechniane w Internecie mają charakter niezgodny z obowiązującym prawem. Dotyczy to przede wszystkim materiałów  pornograficznych, które w prawie żadnym stopniu nie są chronione przed dostępem do nich dzieci, ale także innych treści, w których dominuje przemoc, brutalność oraz coraz częściej wypowiedzi, o charakterze rasistowskim czy faszystowskim. Bez większego trudu można również znaleźć w sieci strony, na których zamieszczono wskazówki jak wyprodukować narkotyk czy skonstruować bombę.

Na marginesie można dodać, że w krajach należących do Unii Europejskiej, przedstawione powyżej zagrożenia mają zazwyczaj swoje zabezpieczenie. Każe się bowiem zarówno użytkowników końcowych, jak i dostawców usług i osoby umieszczające nielegalne treści w sieci. Ze względu na anonimowość Internautów, pojawia się problem wskazania tych właśnie osób, które działają bezprawnie.

      W USA problem dostępności nieetycznych treści w sieciach komputerowych jest od kilku już lat przedmiotem publicznych debat oraz dyskusji. W 1996 roku została przyjęta przez obie izby Kongresu (oraz podpisana przez prezydenta) poprawka traktująca jako wykroczenie treści, które uznane zostałyby za nieprzyzwoite i nieobyczajne, oraz do których dostęp mogliby mieć nieletni. Sąd Najwyższy unieważnił nową regulację po roku uznając, że była ona sprzeczna z konstytucyjną zasadą wolności słowa. W orzeczeniu uznano Internet jako rodzaj prasy, a nie jako środek publicznego przekazu, jakim np. są telewizja czy radio. Wywołało to oburzenie w społeczeństwie jak i nową falę inicjatyw zwolenników ograniczenia pełnej swobody rozpowszechniania nieetycznych treści, w tym także pornograficznych[8].

3.      Dając możliwość wypowiedzi każdemu, Internet stał się areną wypowiedzi demagogów i pseudo-ideologów. Na przykład w Niemczech w ostatnich latach poważnym zagrożeniem stała się działalność grup neonazistowskich właśnie w Internecie. W takim przypadku ograniczenie propagandy w Sieci staje się uzasadnione.

4.      Niemal równocześnie z powstaniem Internetu pojawiły się tzw. przestępstwa internetowe. W dzisiejszych czasach konwencjonalne włamania do banków przechodzą powoli do historii. Miejsce zamaskowanych bandytów zajęli hackerzy, którzy siedząc przy komputerze w swoim domu, wykorzystując różne luki systemu są wstanie zrabować miliony dolarów i przelać je na swoje konta tak, że nikt nie jest w stanie wyśledzić drogi transferu. W ten sam sposób wykrada się tajemnice państwowe, poufne dane personalne czy nowe technologie. Internet stał się również gigantyczną pralnią brudnych pieniędzy. Na razie nie ma całkowicie skutecznego sposobu walki z tym zjawiskiem. Przestępcy pozostają bezkarni, bankowcy rozkładają ręce. Z chwilą pojawienia się Internetu, stosowane dotychczas metody walki z praniem brudnych pieniędzy zawodzą. Internet stworzył bowiem zupełnie nową jakość, którą określają: globalny zasięg sieci, prędkość przesyłania informacji i anonimowość użytkowników[9].

Jak już powiedziano podstawową funkcją Internetu jest przekaz informacji. Niestety wraz z swoim rozwojem staje się on coraz większym „globalnym śmietnikiem”.  Rośnie zjawisko „zatrucia informacyjnego”. Mamy dostęp do tak wielkiej liczby danych, że nie jesteśmy w stanie jej ogarnąć. Coraz większe trudności sprawia nam ich selekcja. Nie potrafimy odróżnić rzeczy ważnych od mało istotnych, a olbrzymia liczba dostępnych opinii utrudnia wydanie własnego osądu. W cyberprzestrzeni, w której każdy może publikować nie ma autorytetów. Każdy jest na równych prawach: autorytet i anarchista, piękno i kicz, profesjonalizm i amatorszczyzna, prawda i plotka[10]. Dlatego właśnie tak ważne jest stworzenie w Internecie wiarygodnego źródła informacji – zawierającego spory zestaw wiadomości, dobrej jakości, a przy tym odpowiadającego na zapotrzebowania każdego użytkownika, prezentującego mu tylko wybrane dane[11].

Zakończmy naszą refleksję nad rolą Internetu w procesie globalizacji fragmentem wyjętym z Orędzia Jana Pawła II na XXXVI Światowy Dzień Środków Społecznego przekazu, które w sposób szczególny Papież poświęcił Internetowi. Czytamy w nim: „Niewątpliwie rewolucja elektroniczna zawiera w sobie obietnicę wielkiego postępu dla świata rozwijającego się, lecz istnieje także możliwość, że w rzeczywistości zwiększy ona istniejące nierówności, ponieważ coraz bardziej pogłębia się przepaść informacji i komunikacji. Jak możemy zapewnić, aby rewolucja informacji i komunikacji,  której głównym motorem jest Internet, służyła globalizacji rozwoju ludzkiego i solidarności będącymi celami ściśle związanymi z ewangelizacyjnym posłannictwem Kościoła?” i dalej Papież pyta „Czy z tej galaktyki obrazów i dźwięków wyłoni się Oblicze Chrystusa? Czy da się słyszeć Jego głos? Gdyż tylko wtedy, kiedy widziane będzie Jego Oblicze i słyszany Jego głos, świat pozna „dobra nowinę” naszego zbawienia. To jest celem ewangelizacji i to uczyni Internet prawdziwą przestrzenią ludzką, gdyż jeśli nie ma miejsca dla Chrystusa, to także nie ma go także dla człowieka.”

Ks. Remigiusz Sobański swój artykuł zatytułowanym „Władza komputerów”, który poświęcił głobalizacji w sferze informatyki, kończy następującym pytaniem: Czy mamy pomysł na cywilizowanie globalizacji? Bo zahamować się jej nie da[12]. Odpowiedzi udziela Papież: tak mamy pomysł. Globalizacja może stać się wielkim dobrem dla ludzkości – także ta poprzez Internet - pod warunkiem, że będzie w niej miejsce dla Chrystusa, dla Jego Miłości lub po prostu będzie to globalizacja, która na pierwszym miejscu będzie stawiała dobro człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże.

 

 

 dk. Jacek Pawłowicz


 
[1] M. Robak, Teologia cyberprzestrzeni, w: Internet – fenomen społeczeństwa informacyjnego, red. T. Zasępy, Częstochowa 2001, s. 50.
[2] Por., tamże, s. 48.
[3] Tamże, s. 48.
[4] J. Zieliński, Rola informacji w Internecie, hrrp://www.winter.pl/rola.html, z dn. 18 sierpnia 1998 r.
[5] Por., J. Kloch, Wolność w Internecie?, w: Internet – fenomen społeczeństwa informacyjnego, red. T. Zasępy, Częstochowa 2001, s. 43.
[6] Por., M. Robak, dz. cyt., s. 50.
[7] Por., tamże, s. 50.
[8] http://www.e-przyszlosc.pl/Artyk/Artstud/bezicenz.shtml
[9] Por., Wielkie pranie w Internecie, http://info.onet.pl/496433,18,druk.html
[10] Por., M. Robak, dz. cyt., s. 48.
[11] J. Zieliński, Rola informacji w Internecie, hrrp://www.winter.pl/rola.html, z dn. 18 sierpnia 1998 r.
[12] Por., R. Sobański, Władza komputerów, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/GN/2001-33-4.html