Bł. ks. Z. Gorazdowski – twórca pierwszego domu samotnej matki

 

            W jednej ze swoich wypowiedzi Rocco Buttiglione niedoszły komisarz ds. sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa w Unii Europejskiej podał ciekawą definicję małżeństwa. Według niego małżeństwo znaczy tyle, co «ochrona matki»[1]. Ochronę nad matką i jej potomstwem sprawuje mąż, ojciec, głowa rodziny. Jego rola nie ogranicza się jedynie do spłodzenia dziecka, ale także do otoczenia tego dziecka (dzieci) i matki miłością, utrzymania i wyżywienia oraz podjęcia trudu wychowania potomstwa[2]. Jednak jakże często młoda, niedoświadczona, zakochana i przy tym naiwna dziewczyna staje się przedmiotem „kupna-sprzedaży” będącym na usługach egoistycznego interesu i samozadowolenia[3] mężczyzny. Zostaje przez niego wykorzystana i pozostawiona wraz ze swoimi dzieckiem bez żadnych środków do życia, bo – jaki pisze nieznany autor na początku XX w. – zwyrodniali ojcowie zapominają o swych obowiązkach, nieszczęśliwe matki często z pod brzemienia wstydu i troski o wyżywienie podnieść się nie umieją, a w przystępie szału dopuszczają się zbrodni[4]. Wiele z tych nieszczęsnych, młodocianych matek w przypływie rozpaczy i braku perspektyw na przyszłość wiedząc, że dziecko będzie im ciężarem           zostawiało swoje potomstwo w szpitalu, podrzucało pod magistraty czy kościoły, a nawet mordowało. Dzieciobójczynie tłumaczyły się przed sądami, że z rozpaczy popełniały zbrodnie. Nie wiedziały, co począć, gdzie dziecko podziać, co z niem zrobić[5].

Problem znany i „stary jak świat”. Historycy przekazują nam, że już w starożytnej Sparcie i Rzymie problem dzieci niechcianych, dzieci prostytutek lub kalekich rozwiązywano w sposób okrutny porzucając je na pustkowiu lub rzucając w przepaść[6]. Z nastaniem ery chrześcijaństwa w ciągu wieków tworzono specjalne domy dla tzw. podrzutków. Niestety wiele z tych domów z czasem zamykano ze względów finansowych, a dzieci w nich się znajdujące oddawano w ręce ludzi wywodzących się częstokroć z półświatka przestępczego. W ten sposób wychowywało się pokolenie młodocianych złodziei i pospolitych przestępców.

Również Lwów przełomu XIX i XX wieku borykał się z tym bolesnym problemem. Mocą uchwały Sejmu galicyjskiego z 1869 roku usankcjonowanej w 1873 r. zlikwidowano we Lwowie i Krakowie wszystkie zakłady dla podrzutków[7]. Skutki owej kasaty nie dały na siebie długo czekać, a objawiły się w postaci wzmożonej śmiertelności, porzucania oraz dzieciobójstwie noworodków, przychodzących na świat z rodziców nędzarzy, lub z nieprawego łoża[8]. Taki był los dzieci, a co z ich matkami?

Wychodzącym ze szpitala po urodzeniu dziecka kobietom państwo, co prawda udzielało zapomogi w wysokości 6 złr. (złotych reńskich), jednak pieniądze te wręczały one zazwyczaj kobietom ze wsi, którym oddawały swe dzieci, a same szukały zarobku jako mamki. Matki miały zapewniony względny byt, lecz dzieci umieszczone u kobiet wiejskich, które więcej zapłaty nie otrzymywały, zwykle nie długo żyły. 95% tych dzieci umiera, a tylko 5% się wychowywało[9].

Innym niedorzecznym rozwiązaniem było oddawanie każdego roku przeszło stu niemowląt polskich do mieszczącego się we Wiedniu „Findelhaus”, gdzie pozostając na utrzymaniu funduszu galicyjskiego w wysokości 12 000 złotych reńskich, wychowywano je na austriackich wieśniaków.

Zaistniałej sytuacji ostro przeciwstawił się ks. Zygmunt Gorazdowski[10] – lwowski „Ociec Ubogich” żyjący i działający na przełomie XIX i XX wieku w Galicji Wschodniej. Ks. Gorazdowski zaistniały problem chciał rozwiązać kompleksowo, a nie fragmentarycznie jak robiono to dotychczas. Wiedział, że nie wystarczy zaopiekować się tylko porzuconymi dziećmi, ale opieką trzeba otoczyć także ich matki, stworzyć im takie warunki (mieszkaniowe, moralne i religijne), aby mogły wychować swoje dziecko, a nie porzucać je, gdy tymczasem same jako mamki karmiły i piastowały cudze dzieci. Ks. Gorazdowski pełen oburzenia starał się uświadomić społeczeństwu Lwowa, jakie są skutki takiej praktyki, pisał m. in.: Gdy według zasad ekonomii społecznej życie mieszkańców kraju jest największym majątkiem tegoż, przeto ponosi kraj nasz przez to nieobliczalne szkody. Ale większe szkody moralne ponosi on przez to, że cała warstwa tych kobiet idących na mamki wyzbywa się uczuć przyrodzonych matki - stają się wyrodnymi matkami, stają się pośrednio sprawczyniami śmierci swoich dziatek[11]. W dalszej części artykułu pisał: (…) Niewiasty takie są gorszemi od dzikich zwierząt, bo zwierzęta prawem natury zmuszone, wypełniają obowiązki matek względem swoich szczeniąt, nawet z narażeniem własnego życia. Jeżeli sądy nasze nie karzą tego występku, praktykowanego u nas od tylu lat, to tylko dlatego, że jest on nieuchwytny i ma pozory legalności, lub tłumaczy się koniecznością - niemniej jednak jest takie postępowanie wobec Boga zbrodniczem, upadla całą tę warstwę kobiet i wkłada na nasze społeczeństwo obowiązek, aby nie patrzało obojętnie na to nadużycie, lecz aby zaradziło złemu[12].

Dla lwowskiego Samarytanina matka – jak pisał – jest w zasadzie ważniejszym czynnikiem przy wychowaniu domowym, szczególnie młodszych dzieci, niż ojciec (…) przykład złej matki działa na dzieci jak mróz majowy na kwiaty[13]. Okazuje się, że ks. Gorazdowski był nie tylko wybitnym duszpasterzem, ale i dobrym psychologiem. Doceniał on wpływ nastrojów i sytuacji życiowej matki na prawidłowy rozwój dziecka znajdującego się w jej łonie. Religijno-moralny nastrój duszy matczynej – pouczał – wywiera podczas brzemienności zbawienny wpływ na dziecko, zostawiając w tej delikatnej istocie mniej więcej wierne odbicie niby odcisk; dlatego powinna matka oddalać w miarę możliwości wszelkie złe myśli i uczucia, a żywić w swej duszy w miarę możliwości uczciwe uczucia i święte pragnienia[14]

„Ojciec Ubogich” odwoływał się do sumienia i odpowiedzialności władz i społeczeństwa Lwowa, na których według niego w pierwszym rzędzie spoczywała główna odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, spowodowaną egoizmem i znieczulicą lepiej sytuowanych warstw społecznych. Pełen niepokoju i troski przynaglał, aby jak najszybciej przeciwdziałać złu i postępowaniu niezgodnemu z Bożymi zamiarami[15].

 

 

Początki Zakładu „Dzieciątka Jezus”

 

Ks. Zygmunt będąc człowiekiem czynu nie poprzestał tylko na słowach i apelach. Sam wraz z księżną Elżbietą Sapieżyną, dając przykład innym, przystąpił do tworzenia najpierw „Towarzystwa opieki nad niemowlętami” a w oparciu o jego działalność Zakładu „Dzieciątka Jezus”.

Jako oficjalną datę powstania Zakładu podaje się dzień 17 lutego 1892 roku. W tym dniu do Zakładu dla nieuleczalnie chorych przy ul. Kurkowej 43 przyjęto pięć niemowląt i trzy ubogie matki. W ciągu tego samego roku, 1892 w zakładzie umieszczono 64 niemowlęta i około 30 matek[16]. Towarzystwo i Zakład już na samym początku jasno i wyraźnie określały swój cel i zadania: ratowanie dzieci i nieszczęśliwych dziewcząt, które przez upadek stawszy się matkami, mają pokusę do zgładzenia dziecka[17].

            W zakładzie tym kobiety i ich dzieci znajdowały nie tylko schronienie i opiekę, ale przechodziły swoistą „resocjalizację” moralną. Kobietom tym udzielano darmowego przytułku, utrzymania i opieki, dopóki swoich dzieci nie odkarmią, za to jednak musi taka matka pielęgnować, obok swojego drugie dziecko, którego matka umarła, lub tak jest chora, że sama karmić nie może, lub tez dziecko znalezione[18]. Obok tej posługi miłosierdzia, które spełniały kobiety względem innych, nie swoich dzieci Siostry Józefitki dobrem słowem i nauką Bożą wpływały na umoralnianie tych nieszczęśliwych kobiet[19].

            W artykułach prasowych podkreślano również, iż ogromną przysługę oddał nowo powstającemu Stowarzyszeniu ks. prał. Gorazdowski, który nie tylko całą duszę oddał temu dziełu, ale dał na ten cel znane ze swej gorliwości i poświęcenia tzw. Siostry Józefitki, które przejęły zewnętrzny Zarząd i Zakład „Dzieciątka Jezus” i roztoczyły swą opiekę nad niemowlętami i mamkami[20].

            Dzieci (sieroty) przebywające w Zakładzie po kilku miesiącach, były najczęściej oddawane na wieś do znanych z uczciwości rodzin. Członkowie Towarzystwa lub siostry prowadzące Zakład, co miesiąc odwiedzały wychowanków, aby czuwać nad ich wychowaniem i pielęgnowaniem[21]. Taka opieka nad każdym dzieckiem trwała 6-7 lat. Po upływie tego okresu Towarzystwo „Dzieciątka Jezus” i Zarząd Zakładu starał się zapewnić dzieciom dalszą edukację i warunki sprzyjające dalszemu ich rozwojowi umieszczając je w rodzinach zastępczych lub zakładach wychowawczych[22].

            Zakład Dzieciątka Jezus był pierwszą i przez długie lata jedyną tego typu placówką dobroczynną w kraju[23]. Jednak na wskutek niesprzyjającej koniunktury gospodarczej, wysokich kosztów utrzymania i mniejszej niż się spodziewano ofiarności społeczeństwa Zakładowi groziła likwidacja. Dlatego ks. Gorazdowski z bólem pisał, że Zakład ten wegetuje dotąd, ale rozwinąć się nie może, bo nie znalazł poparcia, na jakie zasługiwał, ani u naszej publiczności, ani u władz autonomicznych[24]. Na dzieło to łożyło, bowiem wówczas datki tylko szczupłe grono osób dobroczynnych związanych w Komitet, zbierające w kółku najbliższych znajomych swoich datki na utrzymanie Zakładu, którego wydatki podwajają się z każdym rokiem[25]. Przestrzegał więc ks. Gorazdowski, że byłoby to jednak hańbą dla kraju katolickiego i szkodą dla naszego społeczeństwa, gdyby Zakład ten po 6 latach istnienia upadł dla braku poparcia. Jakie zaś szkody ponosiło nasze społeczeństwo dotychczas przez to, że takiego Zakładu nie było i jakie ponosiłoby na przyszłość, gdyby Zakład upadł[26].

            Ks. Gorazdowski dbał nie tylko o potrzeby materialne dzieci i matek przebywających w Zakładzie. Dzięki jego staraniom powstała w nim kaplica, w której przechowywany był Najświętszy Sakrament, sprawowana Eucharystia i udzielane inne Sakramenty. W swoim piśmie prosząc o pozwolenie na otwarcie kaplicy i przechowywanie Najświętszego Sakramentu ks. Zygmunt zapewnił Konsystorz Metropolitalny, że jako dyrektor Zakładu czuwać będzie nad tym, aby Najświętszy Sakrament był zabezpieczony od zniewagi i należycie wielbiony[27]. Wystarał się również u władz kościelnych o zezwolenie na adoracje i błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem w każdą niedzielę i święto, oraz na wybrane dni w roku[28]. Powodzeniem zakończyły się również starania ks. Zygmunt o to, by Zakład miał swojego kapelana[29].

            Mając zapewnioną opiekę duchową łatwiej było Siostrom Józefitkom spełnić, zapisany w Statucie Zakładu, obowiązek usilnego starania się o to, aby matki zwłaszcza kobiety upadłe, ze swojego pobytu w Zakładzie odniosły także korzyść moralną i opuszczały go podniesione na duchu[30]. Ci, którzy mieli możliwość osobistego zapoznania się z Zakładem „Dzieciątka Jezus” i panującymi w nim zwyczajami podkreślali, jak wielkie znaczenie dla mieszkających w nim matek miała istniejąca tam kaplica. Pracę nad umoralnieniem upadłych dziewcząt ułatwia domowa kaplica, urządzona w zakładzie, gdzie jest umieszczone Sanctissimum[31]. W niej odprawia się wspólnie nabożeństwa, a raz nawet zaszła potrzeba 26-letnią matkę przygotować do pierwszej Komunii[32]. Odwiedzający Zakład mówili, że dla tych matek karmicielek kilkumiesięczny pobyt w ciszy domowej przy pracy i modlitwie, pod opieką sióstr zakonnych, a duchowym kierownictwie kapłana, był czasem bogatym w owoce nawrócenia, po którym się rany duszy zabliźniają, zdeptane serca podnoszą i cnoty zaszczepiają[33]. Owocem tak prowadzonej moralnej „resocjalizacji” było to, że matka przebywając kilka miesięcy z dzieckiem w Zakładzie, odchodziła od pierwotnego zamiaru pozostawienia swego dziecka[34].

            Ks. Gorazdowski kochał dzieci[35], dbając o potrzeby materialne dzieci nie zapominał o ich nieśmiertelnych duszach, dlatego każde dziecko przekazywane do Zakładu przez Magistrat Lwowa otrzymywało w kaplicy zakładowej Sakrament Chrztu, którego niejednokrotnie sam był szafarzem[36]. Nie do rzadkości należały wypadki, gdy jakaś zrozpaczona czy zwyrodniała matka podrzucała swoje dziecko wprost pod drzwi Zakładu Dzieciątka Jezus. Te również starano się warunkowo ochrzcić[37].

            Ks. Gorazdowski zadbał również o to, by dzieci po ukończeniu siódmego roku życia mogły podjąć naukę w odpowiednim dla nich środowisku. Mając to na uwadze w roku 1900 nawiązał kontakt z Zakładem ks. Bronisława Markiewicza w Miejscu Piastowym, dokąd odsyłał dzieci na naukę rzemiosła[38].

            Z czasem pierwotna siedziba Zakładu Dzieciątka Jezus mieszcząca się przy Zakładzie dla nieuleczalnych we Lwowie okazała się za mała ze względu z roku na rok zwiększającej się liczby dzieci i matek przyjmowanych do Zakładu. Dzięki intensywnym staraniom Towarzystwa i ks. Gorazdowskiego uzyskano potrzebne fundusze i po trzech latach zakupiono przy ul. Paulinów, zabudowania z ogrodem. Stan budynku pozostawiał jednak wiele do życzenia, ówczesny sprawozdawca tak go opisuje: (…) stary i przegniły budynek, w którym się Zakład mieścił początkowo nie był odpowiedni dla celów Stowarzyszenia z powodu szczupłości miejsca i braku hygienicznych wymogów, zwłaszcza światła i powietrza, to przecież stał się podstawą i osią, na której spoczęło to dzieło miłosierdzia chrześcijańskiego[39]. Te nazbyt skromne warunki nie zahamowały świadczonej dzieciom i ich matkom dobroczynności, bo jak pisze dalej ten sam autor: Przez ten Zakład o pięciu szczupłych pokoikach przesuwały się odtąd corocznie nie tylko dziesiątki, ale setki dzieci i niemowląt[40]. W samym roku 1897 w Zakładzie przebywało 118 dzieci, a na wsiach u rodzin było ich 84[41]. Jednak w dalszym ciągu warunki lokalowe były bardzo skromne i odczuwano konieczność budowy nowego, obszerniejszego i spełniające wymogi sanitarne domu. W związku z tym ks. Gorazdowski rozpoczął nową kampanię zwracając się z prośbą o wsparcie tego dzieła. Prośbę swoją uzasadniał: brak funduszów i szczupłość obecnego Zakładu dozwalają Wydziałowi uwzględnić te tylko zgłoszenia, w których srogi los pozostawia ofiary swe w położeniu bez wyjścia[42].

            O tym jak wielki wpływ i posłuch miał ks. Gorazdowski w społeczeństwie lwowskim, świadczą notatki prasowe, które ukazały się w niedługim czasie po wystosowaniu tego apelu, pisano w nich: Dzięki niestrudzonym zabiegom ks. Gorazdowskiego i komitetu pań z jednej, a wydatnej ofiarności - przeważnie jednostek z drugiej strony, udało się wybudować w zakładowym ogrodzie gmach jednopiętrowy, wygodny, obszerny i wspaniały[43].

            Uroczystego otwarcia i poświęcenia nowego budynku dokonał osobiście ks. Arcybiskup J. Bilczewski w dniu 20 grudnia 1902 r.[44].

            W miarę rozwoju Zakładu zaistniała potrzeba zwiększenia liczby pracującym w nim Sióstr Józefitek o pracy, których ukazywały się nad wyraz pozytywne opinie[45]. O ich pracy i poświęceniu pisano m. in.: Obcy opuszczając te mury miłości bliźniego poświęcone, nie może oprzeć się wrażeniu podziwu dla tych (...) kobiet, które swe życie najmniejszym, najnędzniejszym poświęcają istotom i same dobrowolnie na całe życie na służbę dla nich się skazały. Taki ogrom poświęcenia, nie nadaje się już nawet do pochwały, gdyż i najgorętsza pochwała brzmiałaby banalnie. I mimowoli przychodzi na myśl, kiedyś przez kogoś wyrzeczone zdanie: „One i tak jak one, rozwiążą kwestię socjalną”[46].

            Powołanie do istnienia takiego Zakładu w sposób wymowny świadczy o tym, jak wielką była troska ks. Gorazdowskiego o właściwy rozwój moralny i religijny dzieci i to już od momentu ich przyjścia na świat oraz o godność ich matek, skrzywdzonych przez los.

 

 

Pierwszy dom dla samotnych matek na ziemiach polskich

 

 

W literaturze przedmiotu można napotkać informacje, jakoby pierwszym domem na terenie Polski, w którym znalazły schronienie samotne matki i ich dzieci był Dom Samotnej Matki w Chyliczkach koło Warszawy powstały po II Wojnie Światowej, którego założycielką była Teresa Strzembosz[47]. Trudno jest zgodzić się z takim stwierdzeniem. Dlatego niniejszy artykuł miał – między innymi – za zadanie w pewnym sensie przypomnieć, uzmysłowić wielką rolę, jaką w tej dziedzinie odegrał lwowski kapłan, patriota i społecznik ks. Z. Gorazdowski, który już przed I Wojną Światową zorganizował tego typu placówkę. Choć jego Zakład im. Dzieciątka Jezus nie miał w nazwie „dom samotnej matki”, ponieważ nawet taka nazwa nie funkcjonowała w ówczesnym nazewnictwie[48], to jednak placówka ta spełniała wszystkie funkcje, jakie wykonują placówki tego typu istniejące obecnie, a nawet o wiele więcej. Dom ten, jak już wspomniano, i Towarzystwo nim się opiekujące stawiało sobie za cel nie tylko danie dachu nad głową matkom i ich dzieciom na czas porodu i podchowania potomstwa, ale także starano się zapewnić im dalszy byt, znaleźć pracę matce i otoczyć ją opieką do czasu aż sama będzie wstanie zadbać o siebie i o swoje dziecko.

Dzięki takiej postawie  ks. Zygmunt Gorazdowski - „Ojciec Ubogich” złotymi zgłoskami wypisuję się w historię ruchu obrońców życia, jako prekursor „domów samotnej matki”. Warto o tym przypomnieć zwłaszcza dzisiaj, gdy utrwalanie się postaw przeciw życiu spowodowało wiele poważnych następstw, które obecnie są widoczne zarówno w aspekcie ochrony godności osoby ludzkiej, małżeństwa i rodziny, jak też dla całych społeczeństw. Transformacje społeczne i polityczne, jakie dokonują się w Polsce i u naszych wschodnich sąsiadów, szeroki wpływ komercyjnych mediów laickich oraz otwarcie się na wpływy zachodnie, powodują szeroką promocję i utrwalanie się postaw aborcyjnych i antykoncepcyjnych skierowanych przeciwko dzietności, przy jednoczesnym rozmywaniu czytelnych postaw moralnych, których nauczycielem jest Kościół[49]. Warto wreszcie na nowo wsłuchać się w głos naszego Wielkiego Rodaka Jana Pawła II, który wołał: Naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości[50].

 

 

dk. dr Jacek Pawłowicz

Dębica - Warszawa

 

 

 

 

 


 

[1] Por. W. Rędzioch, Skandal w Brukseli,  Niedziela 2004, nr 43, s. 11.

[2] Zob. B. Mierzwiński, hasło: ojciec, w: Słownik małżeństwa i rodziny, dz. zb. pod red. E. Ozorkowski, Warszwa – Łomianki 1999, s. 318.

[3] Por. FC 24.

[4] ***, Towarzystwo Opieki nad podrzutkami, Miłosierdzie Chrześcijańskie II(1906) nr 2, s. 90.

[5] Quo vadis, Ks. Zygmunt Gorazdowski, Gazeta Codzienna IV(1910) nr 1003, s. 2.

[6] Np. w starożytnej Sparcie każde nowonarodzone dziecko przedstawiano eforom państwowym. Oni wybierali noworodki, które ich zdaniem były silne i zdrowe nadające się – w przypadku chłopców – na żołnierzy, a w przypadku dziewczynek – na przyszłe matki. Dzieci słabe i kalekie porzucano na wzgórzach Tajgetos na pastwę dzikich zwierząt. Matkom zabraniano okazywania jakiegokolwiek żalu, czy rozpaczy chodziło przecież o dobro i bezpieczeństwo państwa-polis. Zob. R. Fenigsen, Eutanazja – śmierć z wyboru?, Poznań 1997, s. 13.

[7] Zob. Sprawozdanie Krajowej Rady Zdrowia za rok 1877, w: Sprawozdania c. k. Krajowej Rady Zdrowia o stosunkach Zdrowotnych Galicji, Lwów 1875-1909, s. 59-60; Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus” we Lwowie, Miłosierdzie Chrześcijańskie (dalej jako MCH) IX(1913) nr 19, s. 184.

[8] Por. ***, Sprawozdanie Krajowej Rady Zdrowia za rok 1875/6, dz. cyt., s. 61, 64; r. 1877, s. 5; r. 1878, s. 4; r. 1888, s. 34; r. 1892, s. 52.

[9] M. Thullie, Zakład Dzieciątka Jezus we Lwowie, Miłosierdzie Chrześcijańskie II(1906) nr 1, s. 27.

[10] Ks. Z. Gorazdowski urodził się 1 listopada 1845 r. w Sanoku. Po dwóch latach studiów prawniczych wstąpił do Seminarium Duchownego we Lwowie, gdzie w 1871 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk abpa K. Wierzchlejskiego. Od pierwszych lat swego kapłaństwa ks. Z. Gorazdowski będąc człowiekiem niezwykle ofiarnym i wrażliwym na ludzki ból i niedole, spieszył z pomocą chorym, opuszczonym, najbiedniejszym. Swą działalność charytatywną w sposób szczególny rozwinął na terenie Lwowa jako proboszcz przy parafii św. Mikołaja. To tutaj założył i animował szereg instytucji dobroczynnych dla najuboższych. Do posługi ubogim w 1884 r. powstało również Zgromadzenie Sióstr od św. Józefa, którego był założycielem. Całe życie ks. Zygmunta Gorazdowskiego cechowała heroiczna miłość Boga i bliźniego, głęboka wiara w Opatrzność Bożą, duch modlitwy i umartwienia. Zmarł w opinii świętości 1 stycznia 1920 r. we Lwowie. W dniu 26 czerwca 2001 roku we Lwowie Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał beatyfikacji ks. Z. Gorazdowskiego. Zob. ***, Sługa Boży ks. Zygmunt Gorazdowski Założyciel Zgromadzenia Sióstr Świętego Józefa, Święta Rodzina. Biuletyn Parafii Księży Misjonarzy w Tarnowie 1989, nr 6/8,  s. 7 - 8.

[11] K. Prawdzic, W sprawie opieki nad niemowlętami, Ruch Katolicki (dalej jako RK) II(1898) nr 4, s. 10

[12] Tamże.

[13] Z. Gorazdowski, Zasady i przepisy dobrego wychowania, Lwów 1886, s. 211-212.

[14] Tamże, s. 23.

[15] Por. K. Prawdzic, W sprawie opieki nad niemowlętami, art. cyt., s. 10.

[16] Por. J. Rąb, Ks. Zygmunt Gorazdowski i jego dzieła, Kronika Diecezji Przemyskiej LXX(1984) z. 6, s. 194. Na szczególną uwagę i podkreślenie zasługuje również fakt, że był to pierwszy w kraju dom dla podrzutków i samotnych matek, który stał się pierwowzorem dla obecnie istniejących tego typu placówek. Zob. tamże.

[17] Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus” we Lwowie, MCH IX(1913) nr 19, s. 185; zob. również Statut Stowarzyszenia opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus”, Lwów 1891, §1.

[18] ***, W sprawie domu podrzutków, Dziennik Polski XXXV(1902) nr 607, s. 4.

[19] ***, Bezimienni, RK II(1898) nr 59, s. 5.

[20] Tamże, s. 186.

[21] Statut Stowarzyszenia opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus”, Lwów 1891, §2 b.

[22] Zob. M. Thullie, Zakład Dzieciątka Jezus we Lwowie, art. cyt., s. 28; Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus” we Lwowie, art. cyt., s. 190.

[23] Zob. K. Prawdzic, W sprawie opieki nad niemowlętami, RK II(1898) nr 4, s.10; zob. też: Z. Gorazdowski, O Towarzystwach i zakładach dobroczynnych w Galicji, w: Księga Pamiątkowa Wiecu Katolickiego odbytego w dniach 4, 5 i 6 lipca 1893 r., Kraków 1893, s. 343; J. Rąb, Ks. Zygmunt Gorazdowski i jego dzieła, Kronika Diecezji Przemyskiej LXX(1984) z. 6, s. 194.

[24] K. Prawdzic, W sprawie opieki nad niemowlętami, RK II(1898) nr 4, s.10

[25] Tamże.

[26] Tamże.

[27] Pismo ks. Z. Gorazdowskiego z dn. 6.VI.1903 r. do Konsystorza Lwowskiego, Archiwum Archidiecezji Lwowskiej w Lubaczowie (dalej jako AAL), Sygn.: AZ nr 21/I-X; zob. też Pismo bpa Wł. Bandurskiego z dn. 7.II.1910 r. do M. Salomei Danek, Archiwum Generalne Sióstr Józefitek (dalej jako AGSJ), Sygn.: Seria C. Pods. III, fasc. 7 a i b; Pismo abpa J. Bilczewskiego z dn. 27.X.1903 r. do ks. Z. Gorazdowskiego, AGSJ, Sygn.: Seria C. Pods. III, fasc. 7 a i b.

[28] Pismo abpa J. Bilczewskiego z dn.29. VI. 1904 r. do Przełożonej Zgromadzenia Sióstr Józefitek w Zakładzie Dzieciątka Jezus we Lwowie, AGSJ, Seria C. Pods. III, fasc. 7 a i b.

[29] Zob. Pismo ks. Z. Gorazdowskiego do Konsystorza Lwowskiego z dn. 11.XII.1903 r. i pozytywna nań odpowiedź z dn. 21. XII. 1903, AAL, Sygn. AK nr 678.

[30] ***, Sprawozdanie Stowarzyszenia Opieki nad niemowlętami pod wezw. „Dzieciątka Jezus” za rok 1892, Lwów 1893, s. 4.

[31] Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus” we Lwowie, art. cyt., s. 189.

[32] M. Thullie, Zakład Dzieciątka Jezus we Lwowie, art. cyt., s. 28.

[33] Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki ..., art. cyt., s. 189.

[34] Tamże.

[35] Jedna z sióstr pracujących w zakładzie zeznała: Ojciec kochał dzieci, czego wyrazem był zorganizowany dla nich Zakład Dzieciątka Jezus. Pamiętam z czasu pobytu w tymże zakładzie odwiedziny naszego Ojca. Piękny był widok jak otoczony dzieciarnią siadał w ogrodzie bawiąc się z nią i gwarząc po ojcowsku. AGSJ, Sygn.: Seria G. Pods. II, fasc. 3. Tom I.

[36] Zob. np. Pisma ks. Z. Gorazdowskiego do Konsystorza Lwowskiego z dn. 18.VIII.1908 i z dn. 29.IV.1905, AAL, Sygn.: AZ nr 21/I-X.

[37] Zob. np. Pismo ks. Z. Gorazdowskiego do Konsystorza Metropolitalnego z dn. 7.VIII.1906, AAL, Sygn.: AZ nr 21/I-X.

[38] Zob. Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki nad niemowlętami pod nazwą „Dzieciątka Jezus” we Lwowie, art. cyt., s. 187.

[39] Tamże, s. 186.

[40] Tamże.

[41] Zob. ***, Stowarzyszenie opieki nad niemowlętami, Ruch Katolicki II(1898) nr 50, s. 5.

[42] Tamże.

[43] ***, Dom podrzutków we Lwowie, Dziennik Polski XXXV(1902) nr 593, s. 2.

[44] Tamże.

[45] Zob. Umowa między Zgromadzeniem Sióstr Józefitek we Lwowie a Wydziałem Zakładu im. Dzieciątka Jezus we Lwowie z dn. 19. XII. 1911, AGSJ, Sygn.: Seria D. Pods. I, fasc. 6.

[46] ***, Dom podrzutków we Lwowie, art. cyt., s. 3.

[47] W tamtym okresie (lata 50-te XX w. – przyp. aut.) powstał pierwszy w Polsce, do dziś istniejący, Dom Samotnej Matki w Chyliczkach koło Warszawy, który założyła Teresa Strzembosz. D. Krawczyk, Działalność na rzecz obrony życia, wyd. inter. (http://www.isr.org.pl/ISR/studium2004/obrona.htm).

[48] Może warto sobie uzmysłowić i przypomnieć, że kobiety samotnie wychowujące dzieci (pomijając naturalnie wdowy) w tamtych czasach były społecznie napiętnowane, określano je mianem: „panna z dzieckiem”, „kobieta upadła”, „szlucha” itp.

[49] Por E. Kowalewska, Wobec problemu mentalności antykoncepcyjnej, w: Głosić Ewangelię nadziei. Program duszpasterski 2004/2005, Katowice 2004, s. 182.

[50] Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawianej prze Sanktuarium św. Józefa, Kalisz, 4 czerwca 1997 r, w: Nauczanie Kościoła Katolickiego, wydanie elektroniczne na CD, Wyd. „M”, Kraków 2003.