W trosce o kapłańską wspólnotę – św. ks. Zygmunt Gorazdowski

 

              W trwającym Roku Kapłańskim papież Benedykt XVI w sposób szczególny wskazuje na postać św. Jana Vianneya, proboszcza z Ars, jako na godny do naśladowania wzór cnót i gorliwości duszpasterskiej dla wszystkich kapłanów. Nie stoi to jednak na przeszkodzie abyśmy podobne wzory do naśladowania odkryli niejako na nowo pośród naszych, polskich świętych kapłanów, wyniesionych do chwały ołtarzy. Pośród całej plejady błogosławionych i świętych pasterzy, którzy złotymi literami wpisali się w historię Kościoła w naszej ojczyźnie znajduje się również postać niezwykła i jakby trochę zapomniana i niedoceniana - św. ks. Zygmunt Gorazdowski – lwowski „Ksiądz Dziadów”, jak go nazywali jemu współcześni. Stanowi on doskonały przykład i wzór do naśladowania dla każdego kapłana, jak w codzienności życia realizować swoją drogę świętości.

 

 

Kim był?

 

              Zygmunt Gorazdowski urodził się 1 listopada 1845 r. w Sanoku, jako drugi z siedmiorga dzieci Feliksa i Aleksandry z domu Łazowskiej. Po ukończeniu Gimnazjum podjął studia prawnicze na Uniwersytecie we Lwowie. Przekonany jednak o swoim powołaniu kapłańskim, przerwał te studia na drugim roku i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Lwowie. Po ukończeniu teologii, ze względu na ciężką chorobę płuc, dopiero po 2-letnim intensywnym leczeniu otrzymał święcenia kapłańskie dnia 25 lipca 1871 r. w katedrze lwowskiej. W ciągu pierwszych sześciu lat posługi kapłańskiej pracował, jako wikariusz, administrator w Tartakowie, Wojniłowie, Bukaczowcach, Gródku Jagiellońskim i Żydaczowie. Po krótkiej posłudze duszpasterskiej przy kościele św. Marcina i Matki Bożej Śnieżnej, najdłużej, bo około 40 lat pracował w parafii św. Mikolaja we Lwowie. Ks. Zygmunt Gorazdowski zmarł we Lwowie w opinii świętości dnia 1 stycznia 1920 r. i został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.

              Całe życie św. ks. Z. Gorazdowskiego charakteryzowało się oddaniem różnorakiej działalności charytatywnej. Był on człowiekiem głębokiej modlitwy, o nadzwyczajnej wrażliwości na ludzkie cierpienie. Owa wrażliwość mająca swoje źródło w Miłosiernej Miłości Boga kazała mu zakładać i animować coraz to nowe Zakłady i Towarzystwa dobroczynne, w których schronienie znajdowali ubodzy Lwowa. Założył Tanią Kuchnię we Lwowie (wraz z Towarzystwem Kuchni Ludowych), Dom Pracy dla bezdomnych, Zakład św. Józefa dla Nieuleczalnie Chorych i wiele innych. Jego jedynym pragnieniem było „być wszystkim dla wszystkich, aby zbawić się mógł każdy”. W trosce o kontynuację powstałych dzieł założył także żeńskie zgromadzenie zakonne – SS. Józefitki.

 

 

Założyciel Towarzystwa „Bonus Pastor”

 

            Najczęściej wskazując jakiegoś świętego, jako wzór do naśladowania wymienia się jego cnoty, takie jak: pokorę, ducha modlitwy, gorliwość w pracy duszpasterskiej, troskę o ubogich itp. Niewątpliwie w całym życiu i działalności duszpasterskiej lwowskiego „Księdza Dziadów” wszystkie wymienione cnoty były obecne w sposób heroiczny, a wśród nich na pierwsze miejsce wysuwała się jego troska o ubogich i cierpiących. Jednak w życiu kapłana są jeszcze inne cechy, cnoty nie mniej ważne i związane bezpośrednio z jego kapłańskim powołaniem. Szczególną rysą działalności św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego było jego wielkie zaangażowanie na rzecz budowania kapłańskiej wspólnoty, a przez to różnorakiej pomocy swoim współbraciom kapłanom w pełnieniu ich niełatwej posługi. W związku z tym właśnie tę charakterystyczną cechę realizacji świętości w jego życiu pragniemy wyakcentować, gdyż jak się wydaje właśnie brak poczucia kapłańskiej jedności i wspólnoty jest najczęstszą przyczyna tego, że współcześnie wielu kapłanów przeżywa kryzys swojego powołania, „wypala się” i w rezultacie opuszcza kapłańskie szeregi.

Ks. Gorazdowski już u początków swojej pracy kapłańskiej we Lwowie zabiegał o założenie towarzystwa, które zrzeszałoby kapłanów rozrzuconych po rozległej archidiecezji lwowskiej. Pragnął on, aby towarzystwo tego typu było forum wymiany inicjatyw duszpasterskich, a zarazem stało się miejscem, w którym każdy kapłan znalazłby pomoc i oparcie w braterskiej wspólnocie gotowej być z nim w chwilach kryzysu i wskazywać drogi wyjścia z zaistniałych sytuacji i problemów. Doświadczenia, jakie zdobył na kolejnych placówkach pracy kapłańskiej utwierdziły go w przekonaniu, że kapłan powinien ciągle poszukiwać nowych dróg działalności ewangelizacyjnej mających na celu budowanie wspólnoty opartej na sprawiedliwości i przepełnionej duchem braterstwa, zarówno pomiędzy wiernymi jak i kapłanami. W jego przekonaniu jedną z tych dróg miała być wzajemna pomoc duchowa i materialna, pasterska i osobista, świadczona przez członków towarzystwa, którego stał się głównym współzałożycielem. Ks. Gorazdowski z własnej autopsji wiedział jak wielką siłę oddziaływania na ludzi ma osoba kapłana, który stając pośrodku wspólnoty parafialnej staje się dla niej nauczycielem i przewodnikiem. Wiedział również, że często sam kapłan potrzebuje wsparcia, podania „braterskiej dłoni” w chwilach trudnych, aby nie upaść i nie stać się okazją do publicznego zgorszenia dla wiernych powierzonych jego pasterskiej opiece. Potwierdzenie takiego rozumienia kapłańskiej posługi odnajdujemy także u Jana Pawła II, który pisze: (…) kapłan może być przewodnikiem i nauczycielem o tyle, o ile stanie się autentycznym świadkiem[1]. Poruszając problem świadectwa kapłańskiego życia w swoich Zasadach i przepisach dobrego wychowania pisał: Niektóre osoby przyznały mi się, że straciły wiarę dopiero wtedy, gdy poznały, jak źle postępują niektórzy kapłani. O tak! nie tylko lud prosty, ale ludzie inteligentni zapatrują się na kapłana jako na uosobioną religię. Dlatego wzrasta w nich religijność lub upada, stosownie do tego, jak ją widzą reprezentowaną przez kapłanów. Są to rzeczy, które stwierdza codziennie niemal doświadczenie[2].

Z zachowanych dokumentów wiemy, że ks. Gorazdowski  był głównym inicjatorem i twórcą omawianego stowarzyszenia duszpasterzy archidiecezji lwowskiej[3]. On, bowiem – jak dowiadujemy się z dzienników późniejszego arcybiskupa lwowskiego (1885) S. Morawskiego – opracował projekt statutów towarzystwa oraz zabiegał o ich zatwierdzenie przez władze kościelne i państwowe[4].

            Tak jak i poprzednie przedsięwzięcia, których podjął się ks. Gorazdowski, tak i to dzieło wymagało od niego bardzo wielu trudów i zachodów. Dużo czasu poświęcił ks. Zygmunt ostatecznemu zredagowaniu statutów Towarzystwa. Wielokrotnie zwracał się w tej sprawie do ks. S. Morawskiego, czego ślad pozostał we wspomnianych dziennikach. Wśród zapisków znajdujemy i taki: Późnym jeszcze wieczorem trapił mnie blisko 1 i 1/2 godz. ks. Gorazdowski swoim projektem Statutów Boni Pastoris[5]. W tym samym tonie zachowało się jeszcze kilka takich i podobnych im wzmianek przyszłego arcybiskupa, który zapisał: Ks. Gorazdowski przychodził do mnie parę razy o podpisanie prośby do Namiestnictwa ze statutami „Boni Pastoris”[6]. Nie zawsze starania inicjatora Towarzystwa spotykały się z przejawami życzliwości i entuzjazmu zwłaszcza, kiedy przynaglał innych do działania, by pomogli mu jak najszybciej sfinalizować jego zamierzenia a samo Towarzystwo zaczęło istnieć i realizować wyznaczone mu zadania[7].

            Dnia 26 marca 1879 roku miało miejsce zebranie konstytuujące Towarzystwa „Bonus Pastor”. Wybrano na nim prezesa Towarzystwa, którym został późniejszy biskup przemyski Ł. Solecki (1882), natomiast sekretarzem wybrano ks. Gorazdowskiego. Ks. S. Morawski w swoim Dzienniku ubolewał z tego powodu pisząc: źle to się stało, bo przepadł Gorazdowski, który najwięcej pracy i zasługi położył około zawiązania tego towarzystwa i niezawodnie byłby najpożyteczniejszym w Wydziale[8].

            Doceniając wartość założeń Towarzystwa „Bonus Pastor”, ówczesny arcypasterz lwowski dał wyraz temu w Kurendzie ogłaszając fakt powstania Towarzystwa. W piśmie tym pisał między innymi: Nie małą też było dla serca arcypasterza Waszego pociechą, że Towarzystwo „Boni Pastoris” z własnej inicyatywy Wielebnego Duchowieństwa, bez żadnego ze strony Władzy duchownej nacisku, dobrowolnie się zawiązało pod Naszem zwierzchnictwem; chlubnie, bowiem to świadczy o szczerem przejęciu się obowiązkami kapłańskiemi i o głębokiem poczuciu potrzeb duchownych tak własnych jak i ludu, pasterzowaniu swemu powierzonego[9].

 

 

 

Wzór troski o współbraci w kapłaństwie

 

            Podstawowym założeniem Towarzystwa „Bonus Pastor”, które zrzeszało kapłanów diecezjalnych pracujących na terenie archidiecezji lwowskiej, była przede wszystkim wzajemna pomoc braterska  do - jak czytamy w  Ustawach Towarzystwa napisanych przez ks. Gorazdowskiego - utrzymania się i pomnożenia ducha kapłańskiego i bogobojnego życia[10]. Zadaniem członków Towarzystwa było utwierdzać, rozwijać i pomnażać w sobie ducha kapłańskiego, do czego rekollekcye wspólne najdzielniejszym są środkiem[11]. Do ich odprawienia członkowie Towarzystwa byli zobowiązani przynajmniej raz na dwa lata. Towarzystwo wybierało i zapraszało odpowiednich rekolekcjonistów, dawało możliwość wyboru wśród kilku serii rekolekcji w różnych miejscach i terminach, zapewniało mieszkanie i wyżywienie za niewygórowaną opłatą, a nawet załatwiało zniżkę kolejową na przejazd[12].

            Jednak z zachowanych Ustaw wiemy, że utworzone Towarzystwo zajmowało się nie tylko sprawą formacji duchowej kapłanów. Członkostwo w Towarzystwie miało również ułatwić rządcom parafii (...) pracę około dobra dusz ich pieczy powierzonych[13]. Pomocą w osiągnięciu tego zamierzenia miały być m. in. misje dla ludu po parafiach i budowanie nowych kaplic w miejscowościach odległych od kościoła parafialnego[14]. Ks. Gorazdowski znając z własnej praktyki duszpasterskiej zaniedbanie i niski poziom życia religijnego i moralnego wiernych zamieszkujących zwłaszcza wieś wiedział, co leży u podstaw tego problemu i wiedział, z jakimi trudnościami borykają się duszpasterze. Dlatego w ułożonych przez siebie Ustawach „Bonus Pastor” z naciskiem podkreślił, że to właśnie znaczne odległości od kościoła są przyczyną tego, że wierni odzwyczajają się z czasem od nabożeństwa, słuchania Słowa Bożego i uczęszczania do św. Sakramentów, a skutkiem tego pogrążają się coraz bardziej w grubej niewiedzy o prawdach do zbawienia potrzebnych[15].

            Chcąc zaradzić takim sytuacjom Towarzystwo czuwało nad tym, aby w parafiach systematycznie były organizowane rekolekcje i misje. Członkowie Towarzystwa służyli sobie wzajemnie pomocą, jako rekolekcjoniści i spowiednicy. Rekolekcje czy misje święte były także - oprócz korzyści duchowych dla wiernych – okazją do spotkania się kapłanów w braterskiej wspólnocie. Zachowały się liczne sprawozdania Towarzystwa oraz listy, pisane przez ks. Gorazdowskiego jako sekretarza „Bonus Pastor” w związku z realizacją tych zadań[16]. Ks. Zygmunt mimo nawału pracy i licznych obowiązków osobiście włączał się w przeprowadzenie takich misji i chętnie pomagał swoim współbraciom[17]. Towarzystwo finansowało podróże misjonarzy, ich utrzymanie, jak i utrzymanie kapłanów współpracujących z nimi. Tego typu formy duszpasterskiej posługi cieszyły się dużą popularnością, o czym świadczy niezwykle liczny udział wiernych w organizowanych misjach czy rekolekcjach parafialnych. W jednym ze sprawozdań z przeprowadzonych misji czytamy: Według wiadomości otrzymanych z Husiatyna, zgromadziły się podczas misji tamtejszej niezmierne tłumy ludności obojga obrządku. W ostatnią niedzielę obliczono obecnych na 20 000 ludzi. Z tej wielkiej liczby wyspowiadało się jednak tylko 6 tysięcy osób obrządku łacińskiego, a przeszło 2 tysiące obrządku greckiego, gdyż na końcu misji brakło spowiedników[18]. Na tym przykładzie widać jak słusznym i potrzebnym było zalecenie umieszczone przez ks. Gorazdowskiego w Ustawach „Bonus Pastor”, by kapłani należący do tego Towarzystwa pomagali według możności w słuchaniu spowiedzi podczas misji[19].

 

 

Mąż modlitwy

 

            Ks. Gorazdowski sam będąc mężem modlitwy, znając doskonale jej wartość i moc, w sposób szczególny akcentował jej potrzebę w życiu kapłańskim i w pracy ewangelizacyjnej. Według niego, to właśnie brak osobistej modlitwy w życiu kapłana oraz rutyna w sprawowaniu świętych tajemnic najczęściej jest przyczyną jego grzechów i upadków. Kapłan – pisał w Zasadach – ma przystęp wolny do źródła łask, sprawuje, co dzień najświętsze czynności i tak wkrótce do nich przyzwyczaja się, że mogą mu łatwo spowszednieć, a więc mogą być sprawowane lekkomyślnie, bez należytej czci i uszanowania, a wreszcie i niegodnie. W ten sposób dają się wytłumaczyć wszystkie te głębokie upadki kapłanów, z których się świat gorszy. Aby się od tego upadku uchronić, musi się kapłan odnawiać w duchu przez codzienne rozmyślanie o prawdach wiecznych, często przystępować do Spowiedzi, a czasem i na kilka dni odsunąć się od zwykłych zatrudnień na t. zw. rekolekcje. Gdy tego zaniedbuje, wkrótce musi upaść i pociąga za sobą upadek wielu, szczególnie swoich parafian[20]. Nie dziwi, więc fakt, że w Ustawach Towarzystwa, a później w sprawozdaniach z jego działalności ks. Zygmunt wraz z współzałożycielami Towarzystwa nieustannie przypominali członkom, aby sami wypełniali swoje zobowiązania oraz innych kapłanów prosili o modlitwę w intencji samych siebie i organizowanych akcji ewangelizacyjnych[21].

 

 

Zatroskany o chorych i zmarłych kapłanów

 

            Ks. Gorazdowski, który był tak wrażliwy na każdy przejaw ludzkiego cierpienia i choroby, nie mógł zapomnieć o chorych i cierpiących współbraciach w kapłaństwie, którzy jakże często w osamotnieniu i opuszczaniu nieśli krzyż własnej choroby i cierpienia. Zepchnięci niejako na boczny tor, już niepotrzebni. Dlatego w Ustawach „Bonus Pastor” w osobnym paragrafie podkreślił konieczność opieki nad chorymi członkami Towarzystwa. Daje w nim konkretne wytyczne, jak w takich wypadkach powinni postępować inni konfratrzy. Pisał: jeżeli który z członków czynnych ciężko zachoruje, powinni go najbliżsi współbracia odwiedzać, według możności pielęgnować i starać się, aby zawczasu był zaopatrzony śś. Sakramentami, jako też aby zrobił testament, i rozporządził majątkiem na pomnożenie chwały Bożej i na dzieła dobroczynne[22]. Nie zapomniał również o tych kapłanach, którzy po latach pełnej oddania i wyrzeczeń duszpasterskiej pracy odeszli już do wieczności. W Ustawach umieścił zapis o obowiązku modlitwy za zmarłych członków Towarzystwa[23].

           

 

Aktualność postawy św. ks. Z. Gorazdowskiego

 

            Świadkowie życia św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego, patrzący na niego poprzez pryzmat jego kapłańskiej działalności w Towarzystwie „Bonus Pastor” i poza nim, w swoich wypowiedziach podkreślali, że potrafił współpracować z kapłanami[24]. Jego cnoty teologiczne, jak wiara, nadzieja i miłość, tchnęły heroizmem, były mocne. Z miłością do Boga łączyła się wielka miłość do człowieka[25]. Był stanowczy, bezinteresowny, wytrwały, pracowity, prawdomówny, wdzięczny za wszystko, opanowany, roztropny. Jako kapłan gorliwy, zatroskany o zbawienie dusz, miłosierny, dbający o właściwy poziom duchowy własny, ale i wszystkich kapłanów. Kapłan Słowa Bożego, modlitwy, Eucharystii, konfesjonału[26].

            W tym świetle jawi się obraz ks. Z. Gorazdowskiego jako kapłana, który stawiając wysokie wymagania moralne przed swoimi braćmi kapłanami, najpierw sam je realizował w swoim życiu. Dla którego ewangelizacja odbywała się nie tylko na płaszczyźnie werbalnej, ale przede wszystkim na płaszczyźnie konkretnego działania poprzez wzór autentycznie kapłańskiego życia.

              Misja budowania kapłańskiej wspólnoty, jakiej podjął się ks. Gorazdowski  w swojej diecezji jest wciąż aktualna i stanowi wyzwanie, a zarazem zadanie dla każdego kapłana. John Donne czołowy poeta wczesnego angielskiego baroku napisał, że żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Nie jest nią z pewnością także i kapłan, który choć wybiera życie w bezżeństwie, rezygnując z założenia własnej rodziny po to, aby być całkowicie dla innych, jak każdy człowiek potrzebuje bliskości i zrozumienia drugiego człowieka. Potrzebuje oparcia, którego w pierwszej kolejności powinien szukać w Bogu, na modlitwie, ale ponieważ pozostaje on istotą nie tylko duchową, ale także i cielesną, dlatego szuka także oparcia w człowieku. Takim oparciem dla kapłana powinien być przede wszystkim i przed wszystkimi drugi kapłan lub cała wspólnota kapłanów.

              Budowanie takiej wspólnoty, tak jak to czynił św. ks. Z. Gorazdowski, jest wyzwaniem czasów współczesnych. Jedność kapłańska jest nieodzownym warunkiem skuteczności misji każdego kapłana, nie tylko dlatego, że podziały osłabiają działanie, ale jeszcze bardziej dlatego, że brak jedności pozbawia oparcia o skałę jaką jest Chrystus i Piotr wyznaczony do tej funkcji w Kościele. On jest źródłem jedności a zjednoczenie z Nim, źródłem trwałości. Brak wspólnoty, jedności jest najczęstszym powodem odchodzenia kapłanów lub szukania zaspokojenia potrzeby zrozumienia, oparcia, miłości w inny sposób, często cielesny, łamiący przyrzeczenie celibatu lub ślub czystości. Zdarzają się wypadki jeszcze bardziej dramatyczne, gdy kapłan odbiera sobie życie.

              Wspólnoty nie można zbudować odgórnie, przy pomocy rozporządzeń biskupa czy kurialistów. Musi to być ruch oddolny, tak jak to było w przypadku ks. Gorazdowskiego. Wspólnie celebrowana Eucharystia, Liturgia Godzin, inne modlitwy, spędzony czas poświęcony na rekreację z tymi, z którymi kapłan dzieli dar powołania umacniają i mobilizują do lepszej służby i przyczyniają się do tworzenia lub zacieśniania już istniejącej wspólnoty kapłańskiej. Można to robić przy okazji zebrań dekanalnych, odpustów, a nawet obchodzonych imienin. Sposobności może być wiele, jeśli tylko będzie chęć i otwarcie na drugiego człowieka, konfratra. W wielu parafiach, gdzie pracuje więcej kapłanów (mam na myśli parafie prowadzone przez księży diecezjalnych, a nie zakonników) odmawiają oni codziennie wspólnie brewiarz, często z udziałem świeckich. To dobra forma budowania kapłańskiej wspólnoty i godna naśladowania przez innych.

              Wypadki odejść kapłańskich u jednych wywołują zgorszenie, u innych może nawet i zrozumienie, a z całą pewnością setki komentarzy i domysłów. Sądzę jednak, że przede wszystkim powinny być one powodem do refleksji, rachunku sumienia i modlitwy w intencji tych, którzy zdecydowali się odejść od pierwotnej wierności. Rachunku sumienia nad tym, co ja, jako kapłan zrobiłem, aby budować kapłańską wspólnotę, jedność? Czy mój konfrater, który być może przeżywa jakiś kryzys, załamanie, znalazłby we mnie oparcie, zrozumienie, a może po prostu czy miałbym dla niego czas, aby go wysłuchać, wspólnie się z nim pomodlić, może gdzieś wyjść? Czy też ciągle zasłaniam się nawałem pracy duszpasterskiej? Nie są to bynajmniej pytania oderwane od rzeczywistości i musi je sobie postawić każdy kapłan, aby mógł kiedyś przy końcu swojego życia powiedzieć lub napisać, jak to uczynił w swoim testamencie św. ks. Z. Gorazdowski: najpierw dziękuję Panu Bogu, że mnie stworzył na swoje podobieństwo, że mnie stworzył w narodzie katolickim, polskim, wreszcie że mnie raczył powołać do stanu kapłańskiego i w tym świętym stanie tyle dał łask i sposobności do czynienia dobrze... (Testament, 1918)

 

dk. Jacek Jan Pawłowicz

Dębica


 

[1] Jan Paweł II, Dar i Tajemnica, Kraków 1996, s. 86.

[2] K. Prawdzic, Zasady i przepisy dobrego wychowania według dr. Albana Stolca dla użytku rodziców, nauczycieli, duchownych i innych wychowawców, Lwów 1886, s. 298. „K. Prawdzic” był pseudonimem literackim, jakiego w swoich publikacjach używał św. ks. Z. Gorazdowski.

[3] Tamże.

[4] Zob. S. Morawski, Mój  dziennik, Lwów brw,  t.  XI, s. 80, 82, 95, 139, 159, 217.

[5] Tamże, s. 1486.

[6] Tamże.

[7] Zob. tamże.

[8] S. Morawski, Mój dziennik, Lwów brw, t.  XI, s. 159.

[9] ***, Uwiadomienie o zawiązaniu się towarzystwa kapłanów świeckich pod nazwą „Boni Pastoris”, Kurenda Konsystorza Metropolitalnego Lwowskiego Obrządku Łacińskiego (dalej jako KKM)  1879, s. 57.

[10] Z. Gorazdowski, Ustawy Towarzystwa Kapłanów obrz. łac. Lwowskiej Archidyecezyi pod nazwą: „Bonus Pastor”, Lwów 3. XII. 1878, § 1.

[11] Tamże, §. 3.

[12] Tamże.

[13]  ***, Uwiadomienie o zawiązaniu się towarzystwa kapłanów świeckich pod nazwą „Boni Pastoris”, KKM 1879, s. 56.

[14] Zob. Z. Gorazdowski, Ustawy…, dz. cyt., § 2b.

[15] Tamże, §. 5.

[16] Kopie tych sprawozdań zamieszczanych na łamach „Bonus Pastor” na przełomie lat 1879-1889 znajdują się w Archiwum Generalnym Sióstr Józefitek w Krakowie (dalej jako AGSJ), Sygn.: Seria H, Pods. I, fasc. 4, T. 72.

[17] Jedną z nich była podróż misyjna po Bukowinie, jaką odbył ks. Z. Gorazdowski latem 1880 poświęcając na to swój wolny czas od pracy katechetycznej. Owoce tych misji i to tylko w jednej z parafii, które odwiedził wspomina w następujących słowach: Ci ludzie, religijnie zaniedbani i od spowiedzi odwykli, potrzebowali gruntownego oświecenia i serdecznego przemówienia. Spowiedź i kommunia wielkanocna była tutaj uważana za rzecz zbyteczną, którą się zostawia tylko wielkim dewotom, tak że odprawiało ją najwyżej sto kilkadziesiąt osób w parafii, liczącej ogółem 1177 dusz; inni żyli po kilkanaście lat bez spowiedzi, a takich spowiadało, się z górą 400; wszystkich spowiedzi było przeszło 650. Z tego obliczenia najlepiej poznać, że chociaż nie można liczyć spowiedzi na tysiące, przecież owoce missyi okazały się bardzo obfitemi; odzyskano wiele owieczek, które od dawna i daleko odbiegły od swego boskiego Pasterza. Prawdzic, Z podróży misyjnej po Bukowinie, „Bonus Pastor” (dalej jako BP), IV(1880) nr 18, s. 141; zob także BP, IV(1880) nr 17, s. 134-135; nr 19, s. 148-149.

[18] ***, Sprawozdanie Wydziału Towarzystwa wzajemnej pomocy Kapłanów obrz. łac. we Lwowie pod wezwaniem Najśw. Maryi Śnieżnej za rok 1903. Lwów 1904, s. 12.

[19] Z. Gorazdowski, Ustawy…, dz. cyt., § 9c.

[20] K. Prawdzic, Zasady i przepisy..., dz. cyt., s. 298.

[21] Z. Gorazdowski, Ustawy…, dz. cyt, §. 10.

[22] Zob. tamże, § 16.

[23] Zob. tamże, § 9f.

[24] Zeznania w AGSJ, Sygn.: Seria H. Pods. I, fasc. 6.

[25] Tamże.

[26] Tamże.